Spod mostu Rocha po rekord świata

Fantastyczne 77 metrów i 96 centymetrów dające rekord świata i mistrzostwo globu już w drugim rzucie, później niefortunne stąpnięcie i kontuzja. Miałaś chwilę zwątpienia, że ten niesamowity rzut może jeszcze ktoś poprawić pod Twoją nieobecność w kole?
– Wiedziałam, ze rzuciłam daleko i rywalkom ciężko będzie mnie przerzucić. W ostatniej kolejce, gdy Słowaczka Hrasnova wchodziła do koła, a na swój rzut czekała już tylko największa moja rywalka Niemka Heider naprawdę zadrżało mi serce. Szczególnie dobrą sytuację miała ta ostatnia, była rozluźniona, bo wiedziała, że do koła już nie wejdę i z rzutu na rzut szło jej lepiej. Rzuciła na końcu rekord Niemiec, ale do mojego wyniku zabrakło jej kilkadziesiąt centymetrów.

Trener Czesław Cybulski, z którym ćwiczyliście pięć długich lat, a z którym na krótko przed mistrzostwami się rozstałaś, mówił, że mimo rekordu ten Twój rzut nie był jeszcze perfekcyjny. Zgadasz się z tym? O ile dalej jesteś w stanie więc rzucić?
– Kiedy analizowałam ten rzut w niedzielę po starcie, byłam zdziwiona, bo zrobiłam w nim jeden duży błąd techniczny. Myślę, że gdybym rzucała dalej w konkursie, poprawiła nieco technikę, rzuciłabym w granicach 79 -80 metrów. Zresztą te 80 metrów powinnam rzucić, bo byłam bardzo dobrze przygotowana. Niestety nie miałam już do tego okazji.

Mówisz o przygotowaniach, ale te wcale nie szły tak jak sobie zaplanowałaś...
– Tydzień przed startem w Berlinie na treningu rozwaliłam sobie plecy. Byłam tak połamana, że przez głowę przebiegały mi myśli, że już chyba nici ze startu na mistrzostwach. Cztery dni w ogóle nie trenowałam, a pierwszy trening odbyłam we wtorek na dwa dni przed eliminacjami do finału w stolicy Niemiec.

I w finale wielki sukces! Czemu oprócz talentowi i determinacji go zawdzięczasz?
– Silna psychika w sporcie jest faktycznie ważna. A talent? Gdy zaczynałam trenować lekkoatletykę nie byłam wielkim talentem. Do wszystkich sukcesów doszłam przede wszystkim ciężką pracą i wyrzeczeniami. Nie poszłam na jakąś imprezę, na jakimś spotkaniu byłam krócej, bo trzeba było się wyspać przed zawodami dnia następnego. Zawsze mówiłam sobie, że jeśli teraz dam z siebie wszystko, to przyjdzie czas, że w końcu odbiorę zapłatę. Jak widać się udało.

A treningi, podobno te są katorżnicze.
– Trenuję sześć razy w tygodniu, czasem także w niedzielę. Trzy razy w tygodniu ćwiczę na siłowni, a w pozostałe dni rzucam. Czasem to łączę. Inaczej sprawa wygląda na zgrupowaniach, na których licząc też zawody, spędzam blisko 200 dni w roku. Tam treningi są dwa razy dziennie.

W Poznaniu trenujesz w bardzo specyficznym miejscu.
– Od pięciu lat rzucam... pod mostem Rocha. Po pierwsze dlatego, że studiuję na poznańskim AWF i trasę z akademika pod most pokonuję w siedem minut. A gdy kończę zajęcia o 16 czy 17 jest zimą już jest ciemno, a ponieważ most jest oświetlony nadal mogę rzucać. Poza tym choć mam możliwość trenowania na obiekcie Olimpii, to podróż z młotami tramwajem na drugi koniec miasta jest bardzo uciążliwy, a ja nie mam samochodu.

No właśnie zamierzasz kupić wreszcie jakieś auto?
– Tak, teraz, gdy sytuacja się zmieniła w grudniu zamierzam kupić volkswagena tiguan. Konicznie czarnego (śmiech).

Fachowcy od kilku lat typowali Cię na następczynię zmarłej w lutym Kamili Skolimowskiej. Faktycznie poprawiłaś nie tylko jej rekord Polski, ale przecież we wspaniałym stylu rekord świata. Podobno ten świetny wynik to także jej zasługa?
– Z Kamilą przyjaźniłyśmy się od kilku lat. Przed mistrzostwami świata od rodziców Kamili dostałam jej rękawicę. W tej rękawicy na dwa tygodnie przed zawodami w Niemczech, pobiłam rekord Polski. Jej rekord.
Postanowiłam, że będę w niej rzucać. Poza tym po śmierci Kamila często mi się śni, często też z nią rozmawiam.
Tak było i w Berlinie. Przed finałem poprosiłam ją o to, by usiadła na siatce z lewej strony i ciągnęła ten młot do siebie. To miało mi pomóc w dobrym rzucie. Jak widać usiadła i pomogło!

Młotem sportowym rzucasz najlepiej na świecie. A jak to jest z obsługą zwykłego młotka?
– Najpierw, jeśli pozwolisz mała dygresja. Gdy byłam dzieckiem i jeszcze nie trenowałam, myślałam, że w sporcie rzuca się zwykłym młotkiem. A z obsługą młotka oczywiście sobie radzę. Młotek leży w pokoju w akademiku i jak trzeba wbić gwóźdź, by coś powiesić to go wbijam (śmiech).

Ktoś bardzo mi bliski mówił, że podstawą dobrego życia są trzy rzeczy: dobrze się wyspać, dobrze zjeść i mieć dobry humor. Jak to jest z tymi trzema rzeczami u Ciebie?
– Dokładnie. Przede wszystkim lubię jeść. Szczególnie domowe jedzenie. Najbardziej lubię mięso; schabowe i dewolaje. Jem je w domu, ale i w akademiku, jak przyjadą rodzice ze słoikami. Wyspać się też lubię, szczególnie, gdy jesteśmy na zgrupowaniach i trenujemy dwa razy dziennie, to po obiedzie mam obowiązkowo drzemkę. Właściwie nie można tego tak nazwać, bo potrafię wtedy spać dwie godziny! Przed finałem w Berlinie spałam zaledwie pięć godzin. To był dramat. Ale potem sobie to odbiłam, bo organizm musi wypocząć, pomaga mi to później w treningu. Z humorem jest tak, że lubię się pośmiać i pożartować także z samej siebie. Mam po prostu do siebie dystans.
 

Wydawnictwo:

Gramy razem Panie

Gramy razem Panie

Rozważanie na maj

,Usłysz Bożej Matki głos, która wzywa ciągle nas, chce u Syna znów wyprosić cud przemiany serc\"

Mały Beniamin usiadł przy biurku, aby napisać list do Pana Boga z prośbą o małą siostrzyczkę. Zaczął tymi skowami: ,,Kochany Panie Boże, zawsze byłem dobrym chłopcem..."W połowie zdania zatrzymał się i pomyślał: Zapewne Bóg w to nie uwierzy. Podarł kartkę i wrzucił do kosza i ponownie zaczął pisać:,, Kochany Panie Boże, najczęściej byłem dobrym chłopcem...". I znowu się zatrzymał, myśląc: z pewnością to Pana Boga nie wzruszy. Kolejna kartka powędrowała do kosza. Strapiony Beniamin poszedł do łazienki, wziąl duży ręcznik i rozłożył go w pokoju na tapczanie. Po czym sięgnąl po figurkę Matki Bożej, która zajmowała w pokoju honorowe miejsce. Położył ją na tapczanie,owinąl delikatnie ręcznikiem i obwiązał sznurkiem. Następnie położył figurkę Matki Bożej na biurku i zaczął kolejny list: ,,Kochany Panie Boże, jeśli chcesz ujrzeć swoją Matkę...". I tu wyłuszczył cały swój problem, będąc święcie przekonany, że Pan Bóg zastraszony utratą Matki, z pewnością go wysłucha.
czytaj więcej

Modlitwa Sportowca

Panie, oto staję do rywalizacji. Ty znasz mój trud włożony w treningi, w zmaganie z przeciwnościami. Ty wiesz, jak dużo czasu poświęciłem, aby należycie przygotować się do dzisiejszego dnia. Proszę Cię, Boże, pozwól mi osiągnąć jak najlepszy wynik.
czytaj więcej

Goście

Bardzo się cieszę, że taka strona powstała. Jestem z wami i po waszej stronie.
czytaj wiecej